Redaktor „Dwójeczki” relacjonuje spotkanie z podróżnikiem, płetwonurkiem i fotografem, Wojciechem Nawrockim

3 marca 2022 roku  odbyło się w naszej szkole spotkanie zorganizowane przez Panią Iwonę Hertig z podróżnikiem, płetwonurkiem i fotografem, Panem Wojciechem Nawrockim. Okazało się, że nasz gość wydaje właśnie książkę. O narysowanie  ilustracji do niej poprosił swojego przyjaciela, ponieważ, jak  ze smutkiem  stwierdził,  nie umie rysować.
Wojciech Nawrocki uwielbia podróżować. W październiku zeszłego roku zamierzał po raz drugi popłynąć w okolice Antarktydy, niestety wymarzona podróż nie doszła do skutku. Kolejną próbę podejmie w październiku tego roku. Wcześniej, już za kilka tygodni, uda  się w tropiki.

Pan Wojciech  rozpoczął swój wykład od opowiedzenia zebranym o biegunach i o lodzie na Antarktydzie, na którym, jak się okazuje, znajduje się wiele biegunów, np.: Biegun Niedostępności, który jest trochę dalej niż Biegun Południowy oraz Biegun Wiatrów, na którym najmocniej wieje wiatr. Dowiedzieliśmy się też, że lód na Antarktydzie ma grubość ok. 2 km i jest równy sześciu Wieżom Eiffla postawionym na sobie. Nasz przemiły gość drogę na Antarktydę przebył jachtem.

Towarzyszyło mu kilku kolegów. W czasie podróży musieli zmierzyć się ze sztormem, w czasie którego spotkali albatrosy. Te bardzo lekkie ptaki mają skrzydła o rozpiętości dochodzącej do ok. 3 m, co daje im jedno z pierwszych miejsc w tej kategorii w świecie ptaków. Gdy nie ma wiatru albatrosy nie latają, a gdy podczas lotu się zmęczą, siadają na wodzie. Gdy młody osobnik nauczy się już latać, to odlatuje z rodzimej wyspy i wraca na nią dopiero za siedem lat, gdy jest już dorosły i może mieć potomstwo. Samice składają przeważnie jedno jajo. Albatrosy  żyją ok 40 – 50 lat. Dla albatrosów najgroźniejsze są szczury, które wyjadają ich jajka, czym stwarzają bardzo duże zagrożenie dla przetrwania gatunku.

Pewnie zastanawiacie się teraz, skąd na Antarktydzie wzięły się szczury? I słusznie, bo nie są one rdzennymi mieszkańcami tego rejonu świata. Otóż przywiózł je tam człowiek  około 200 lat temu. Dziś, z uwagi na wiedzę, jakie zagrożenie zwierzęta te stanowią dla innych gatunków, które żyją tylko tam, Brytyjczycy starają się odszczurzać wyspy, na których rozmnażają się albatrosy.

Pan Wojciech wytłumaczył nam, dlaczego zimą nie da się popłynąć na Antarktydę. Okazuje się, że z uwagi na bardzo niskie temperatury, jakie tam wtedy panują, woda zamarza i nie da się powstałej kry bezpiecznie rozkruszyć. Jedynymi osobami, które przebywają tam zimą, są naukowcy, którzy w celu przeprowadzenia badań przypływają latem i pozostają przez zimę, chroniąc się w stacjach badawczych.

Podczas dalszej części spotkania dowiedzieliśmy się, iż pingwiny żyją głównie w wodzie. Ich dziób przypomina czekan alpejski, którym zresztą te sprytne zwierzęta bardzo sprawnie się posługują. Polują  na ryby. Wśród pingwinów wyróżna się Pingwin cesarski, który jest ,,wariatem’’ jak określił go Pan Wojciech, ponieważ, jako jedyny, w wielki mróz udaje się w głąb lądu, podczas gdy inne gatunki uciekają do wody. Gdy samica złoży jajo,  wysiaduje je przez 3 miesiące, a po ich upływie idzie do oceanu i wtedy samiec  przez kolejne trzy miesiące opiekuje się jajem. Z każdym powrotem rodzica czas opieki sprawowanej przez jednego z opiekunów skraca się. Dowiedzieliśmy się również, że pingwin cesarskijest największym spośród pingwinów.

W czasie fascynującej wyprawy Pan Wojciech widział także wieloryby podpływające bardzo blisko jachtu, którym podróżował. Kaszalot, by zapolować na swój przysmak, jakim są kałamarnice, potrafi zanurkować na 2 – 3 km głębokości. Natomiast orki mają bardzo ciekawą taktykę łowiecką: gdy jedna robi wielką falę, która zmywa fokę z kry, inna dopada ją z drugiej strony a trzecia ją zagryza.

Prelegent zwrócił naszą uwagę na fakt, iż na Antarktydzie bardzo trudno jest spotkać foki pod górą lodową. By je odnaleźć, Pan Wojciech z kolegami podzielił się na dwie grupy. Pierwszej grypie nie udało się spotkać fok. Grupie Pana Wojciecha to się jednak udało. Jedno ze zdjęć, które wtedy właśnie zrobił, wygrało już niejeden konkurs. To naprawdę rzadkie spotkać foki pod górą lodową i na dodatek tak pięknie je sfotografować.


Uczniowie klas drugich, którzy wspólnie z redakcją „Dwójeczki” uczestniczyli w spotkaniu, zadajwali liczne i bardzo ciekawe pytania, chętnie zaśpiewali piosenkę powitalną dla Pana Wojciecha oraz udawali orki i albatrosy.
Pod koniec spotkania Pani Hertig wręczyła szanownemu gościowi kwiaty i podziękowała za spotkanie. Potem nadszedł czas na zdjęcia.

Zdążyłam jeszcze tylko zapytać Pana Wojciecha, skąd w ogóle wziął mu się pomysł na podróżowanie? Odpowiedział, że jak był trochę młodszy od nas, to bardzo go interesował świat i podróże. Jeden z jego przyjaciół, o przezwisku Pszczoła namówił go na nurkowanie i podróżowanie.

Redaktor „Dwójeczki”

Jagoda Wolarczak, kl. VII b

Skip to content