„Nie rzucim ziemi…”

Początek wieku XX. Wielkopolska. To jeszcze nie rok 1918 a 1905. Michał Drzymała, syn chłopa Walentego i Magdaleny, kupuje w Podgradowicach działkę, na której zamierza wybudować dom, mimo że od 1904 roku Prusacy ustawowo zabronili Polakom wznoszenia zabudowań na nowo zakupionych parcelach. Na wybudowanie domu konieczne było uzyskanie zgody administracji państwowej, której najczęściej Polacy nie otrzymywali. Zmyślny Drzymała kupił więc wóz cyrkowy i w nim zamieszkał, a kiedy władze pruskie chciały usunąć wóz, argumentując, że stojąc w jednym miejscu przez ponad 24 godziny, stał się on domem, chłop każdego dnia przesuwał go na niewielką odległość (w obrębie swej działki), co z kolei dało mu argument, iż jako pojazd ruchomy nie podlega przepisom prawa budowlanego. Sądowo-administracyjna walka trwała przez kilka lat i choć w końcu udało się władzom pruskim usunąć wóz, to jednak podjęte przez Drzymałę starania o prawo do budowy domu, głośne w Polsce i w świecie, stały się symbolem niezłomnej walki o polskość, symbolem oporu wobec zaborcy i germanizacyjnych praktyk stosowanych przez państwo pruskie wobec Polaków.

Jakże trafnie atmosferę chłopskiego oporu wobec zaborcy oddaje w wierszu „Wywłaszczony” poetka – J. Terpiłowska, która pisze:
(…)
Czas przyjdzie – rozednieje!
Powstanie palec Boży
I krzywdom kres położy
A wam niedoczekanie,
By byli z nas Germanie,
Bo żadne z nas tortury
Nie zedrą polskiej skóry,
Nie wydrą co ojczyste, –
Tak nam dopomóż, Chryste!…

Kilkanaście lat później Wielkopolanie, mając w pamięci upór Drzymały, a w sercu miłość do ziemi, dla której tylu przed nimi oddało już swe życie, postanowili ostatecznie i bezapelacyjnie rozprawić się z pruskim zaborcą.

Jest rok 1918, zima, Boże Narodzenie: „Raptem przyszło trzęsienie ziemi, zawył huragan i świat w bycie swym zagrożony zwarł się do obrony i krucjaty przeciwko smokowi teutońskiemu. Na ołowianym smutnym widnokręgu wielkopolskim pojawiła się jutrzenka i zrazu nie chciało się ludziom wierzyć, że to może być jutrzenka wolności. Samo to przypuszczenie wydawało się zbyt śmiałym, aby mogło być prawdziwym. Nadzieja roztoczyła nad Poznaniem swe ożywcze blaski i ze skorupy na poły niemieckiej poczęły wynurzać się rogi polskości. Jakieś dawniej milczące struny jęły grać w duszach, ludzie odważali się ukradkiem oddychać śmielej, śnić pokątnie, rozprężać członki długo w kleszczach więzione. Nowe czasy przynosiły nowe myśli. Dusza Wielkopolski odradzała się pod wpływem młodzieńczych, potężnych dreszczów. I nagle – było to w dzień przyjazdu Paderewskiego – zerwała się z nizin społeczeństwa burza, nastąpił żywiołowy wybuch nienawiści do podłych ciemięzców. Jednym przepysznym gestem lud poznański wymierzył policzek niemczyźnie, rzucił się odruchowo na oprawców, zmiótł ich na śmietnik” (Maciej Wierzbiński: „Wielkopolska przed wojną a po wojnie” w: Maria Bogusławska, Rocznice Narodowe, Lwów, 1926).

Ignacy Paderewski, nie tylko wybitny artysta, ale także żarliwy patriota, przybył do Poznania w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Zamieszkał w Bazarze, który stał się centralnym miejscem patriotycznych manifestacji. To stamtąd przemawiał do rozentuzjazmowanych Polaków, którzy czuli, że ani dnia dłużej, ani chwili dłużej ….
27 grudnia owacje na cześć szanowanego męża stanu ciągle trwały i nie miały końca, a ich ukoronowaniem był wielotysięczny pochód dzieci. W odpowiedzi na ten bezgraniczny entuzjazm garnizon niemiecki zorganizował przemarsze swoich żołnierzy, aby w ten sposób podkreślić niemiecki charakter miasta.

Czara goryczy nagle się przelała. Już nikt, ani nic nie mogło zapobiec temu, co nastąpić musiało. Padły pierwsze strzały. Wybuchło, jak płomień, jak pożar, którego nie dało się ugasić, Powstanie Wielkopolskie, powstanie, które potwierdziło, że my Polacy, że my Wielkopolanie nigdy:

Nie rzucim ziemi skąd nasz ród!
Nie damy pogrześć mowy!
Polski my naród, polski ród,
Królewski szczep piastowy!
Nie damy, by nas gnębił wróg!
Tak nam dopomóż Bóg!

Walki szybko, jak rzeka podczas powodzi, rozlały się poza gród Przemysława. Do końca roku administrację pruską usunięto z większości miast Wielkopolski.

9 stycznia Naczelna Rada Ludowa (rewolucyjny organ władzy) oficjalnie ogłosiła przejęcie władzy w Prowincji Poznańskiej. Rozpoczęto spolszczanie administracji.

W połowie miesiąca Niemcy podjęli kontrakcję – atak z północy. Podczas walk, z rąk do rąk przechodziły: Chodzież, Czarnków, Nakło i Szamocin. Następnie Niemcy podjęli silną ofensywę na odcinku bydgoskim, skutkującą ciężkimi walkami o Szubin, Łabiszyn i Rynarzewo. Załamała się ona 2 lutego, a powstańcy odzyskali utracone wcześniej obszary.

Dla nas mosiniaków do rangi symbolu urastają wydarzenia w Kołaczkowie, niedaleko Szubina. To tutaj w styczniowy dzień 1919 roku poległ Piotr Mocek – syn mosińskiej ziemi. Szwadron (zalążek 15 Pułku Ułanów Poznańskich), do którego jako ochotnik się zgłosił, 11 stycznia w Kołaczkowie próbował ostrzałem zatrzymać pociąg pancerny wiozący z Bydgoszczy do Szubina niemieckie posiłki. W czasie ostrzału pociągu na dworcu kolejowym w Kołaczkowie Piotr Mocek został śmiertelnie ranny w szyję.

Uroczystości pogrzebowe miały miejsce 24 stycznia 1919 roku w kościele parafialnym w Mosinie. Pogrzeb naszego mosińskiego bohatera przerodził się w manifestację patriotyczną. Uczestniczyli w niej żołnierze z pułku, którzy nieśli trumnę. Nad grobem mowę wygłosił towarzysz broni Piotra Mocka, a na jego cześć oddano trzy salwy honorowe. (informacje o Piotrze Mocku zaczerpnięte z: Przemysław Mieloch, Joanna Nowaczyk współpraca Zygmunt Pohl, Jacek Szeszuła „Powstańcy Wielkopolscy z Mosiny i okolic”).

Szkoda, że syn mosińskiej ziemi nie doczekał chwili podpisania 16 lutego w Trewirze rozejmu między Niemcami i Sprzymierzonymi, rozciągającemu warunki rozejmu na front wielkopolski, co zadecydowało o ostatecznym powodzeniu powstańców.

Wybuch Powstania Wielkopolskiego był w dziejach naszego narodu wydarzeniem wyjątkowym. Dzięki niemu Wielkopolanie zyskali wolność, a ziemie stanowiące kolebkę państwowości polskiej wróciły w 1918 roku do Macierzy.

Spełnił się sen wielu pokoleń. Życie odzyskało urok, niebo nabrało lazurowego koloru, słońce na nowo poczęło ogrzewać twarze, zieleń drzew i traw odzyskała swą właściwą barwę, umarli posnęli, a żelazny sen, który ich ogarnął, stał się nareszcie nieprzerwanie spokojny. Ci, którzy żyli w niewoli, a doczekali czasów wolności, do końca życia słowo Polska wymawiali ze czcią i uszanowaniem, z nabożnym lękiem, aby to co jest znowu rzeczywistością, już nigdy nie stało się snem. Ci, którzy żyją obecnie w wolnej Polsce i nie zaznali okrucieństw niewoli, a także II wojny światowej, dziękują Stwórcy za dar wolności i wiedzą, że nieustannie trzeba im czynić wszystko, aby tego daru nie utracić, nie roztrwonić, nie zaprzepaścić.

W setną rocznicę zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego, sięgając pamięcią także do innych narodowych powstań, dziękujemy wszystkim Pokoleniom za największy spośród wszystkich darów – Wolność, o której marzyli ludzie i o której marząc, zawsze pięknie, zawsze w sposób niezwykle wzruszający, pisali poeci … Mickiewicz, Słowacki, Norwid i wielu innych.

Wiesława Szubarga

Skip to content