Targi Samodzielności – Targi Talentów!

   Kochani! Dzięki Waszej decyzji tegoroczne Targi Samodzielności przenieśliśmy do wirtualnej przestrzeni. Dzieje się…. tworzycie konferencje, prezentujecie swoje umiejętności przed kolegami i koleżankami z drugiej strony ekranu. Odkrywacie swoje talenty przed światem. Dziś przed Wami pojawia się Kasia – pasjonatka pisania, przyszła autorka bestsellerów! Oddajemy Kasi głos:

Cześć! Nazywam się Kasia Majchrzak, mam 14 lat i chodzę do 8a. Interesuję się kulturą japońską oraz lingwistyką. Oglądam anime, lubię czytać mangę i książki fantasy oraz grać w gry. Próbuję swoich sił w pisaniu własnych powieści i krótkich opowiadań, a moje prace można znaleźć na Wattpadzie, nazwa konta – m1dnightsky.

Zapraszamy do lektury pasjonującego opowiadania autorstwa Kasi  pt. „Cyfrowa oszustka”.

Słońce chyli się ku zachodowi. Czerwień, pomarańcz, róż, fiolet… Mnóstwo kolorów obejmuje horyzont. Mary wydaje się być w niego zapatrzona, lecz po chwili zasłania okno brązowymi żaluzjami.

Dziewczyna jest szatynką. Ma delikatną, piegowatą cerę i bladozielone oczy. Ma na sobie dresy oraz bluzkę w pomarańczowe paski.

Pokój jest jej ulubionym miejscem, bo właśnie tutaj może przenieść się do wirtualnej rzeczywistości. Odrzuca na skraj łóżka pościel i kładzie się. Powoli sięga do etażerki, aby wziąć swoje okulary VR. Zamyka oczy i bierze głęboki oddech…

Podróż trwa kilka minut.

Mary wypada z kolorowego tunelu wprost do lobby Platformy 18. To jedna z najnowszych wirtualnych gier typu multiplayer. Jest tutaj do wyboru wiele zmodyfikowanych pokojów o różnych przeznaczeniach. Dziś jednak padło na podstawowy parkour między chmurami.

Zanim Mary ostatecznie weszła do pokoju, musiała wybrać awatara. Nie było to skomplikowane, bo postać miała stworzoną od czasu pierwszego logowania do gry – była to jej podobizna. Miała więc takie same włosy i kolor oczu. Tutaj, tak samo jak w rzeczywistości, również nie nosiła makijażu. Jedyne, co zmieniało się za każdym logowaniem to ubiór, „bo czemu by nie”. Mary ostatni raz spojrzała na siebie i dołączyła do pokoju.

***

Ready…dziewczyna usłyszała ciężki głos prowadzącego, który odbijał się echem w przestrzeni, i zobaczyła obok siebie kilku innych graczy.

Set…” – szepnęła razem z nim i przyjęła pozycję do biegu.

Go!

Przed uczestnikami losowo pojawiały się białe, kwadratowe kafelki. Celem gry było skakanie po nich, aby dojść do mety. Zanim Mary zdążyła wystartować, kilku nieznajomych było już w oddali.

Rozpoczęła swój parkour nieco nieudolnie. Dziś pierwszy raz od dwóch tygodni założyła okulary wirtualnej rzeczywistości, więc na nowo musiała przyzwyczaić się do funkcjonowania w tym świecie, a tym bardziej do skakania. Przed nastolatką pojawiały się poboczne ścieżki, ale ona pozostawała w równym szyku i nie zmieniała toru.

Z czasem nabrała pewności siebie i przegoniła kilku przeciwników. W tle, nie wiadomo do końca skąd, grała muzyka techno, co wprawiało dziewczynę w lepszy nastrój. Skakała do rytmu i wymijała kolejnych zawodników.

Wreszcie na horyzoncie zobaczyła dziwnie przebraną postać. Miała na sobie kapelusz, ciemny płaszcz… To był jakiś chłopak. Najwidoczniej był tymczasowym numerem jeden, bo gdy usłyszał za sobą kroki, odwrócił się i z uśmiechem powiedział:

– Witaj, Mira35! – owa nazwa widniała nad głową Mary. Gracz zdjął kapelusz i oczom dziewczyny ukazały się charakterystyczne, granatowe włosy. Gdy zobaczył jej zaskoczoną minę, położył palec na ustach nakazując ciszę i ponownie założył nakrycie głowy.

– Ty jesteś… – zaczęła Mary.

– Nie mylisz się! Ale nikomu nie mów… nie lubię być rozpoznawany w podstawowych pokojach. – teraz biegł już tyłem patrząc w oczy zawodniczce numer dwa.

Z początku podejrzany chłopak, okazał się być popularnym, jednym z najlepszych graczy Platformy 18 i jednocześnie idolem Mary. Jego oficjalny nickname to '4LFA’, ale powszechnie jest nazywany Alfą. Tym razem zatuszował swoją nazwę, bo – jak mówił – chciał pozostać nierozpoznany. Nad jego głową widniała nazwa stworzona z samych cyfr.

Mary zawsze marzyła o spotkaniu z nim… i oto jest.

– Zawsze chciałam się z tobą spotkać – palnęła prosto z mostu, acz spokojnie – Jesteś moim autorytetem i…

– Dobra, dobra… oszczędźmy sobie tych formułek. – odrzekł przewracając oczami. – Skupmy się lepiej na tobie. Świetnie ci idzie! Rzadko kiedy spotyka się tutaj takie ładne dziewczyny o takich umiejętnościach. A może tylko awatar jest taki czarujący? – kontynuował chłopak. – Nieeee. Taka piękność musi pochodzić z realu!

Dziewczyna zapatrzyła się w jego turkusowe oczy. Coś w nich nie pasowało i ona o tym wiedziała. Zauważyła to nie tylko po spojrzeniu, ale i po sposobie mówienia. W końcu już długi czas obserwowała idola i jego zachowanie.

Mary skupiła się na nieznajomej postaci, zamiast na parkourze. Wybiła się z rytmu i potknęła kilka razy. Wreszcie straciła równowagę i spadła z kafelka.

Zwisała nad przepaścią równą kilka tysięcy metrów wysokości. Chwyciła krawędź pola lewą, słabszą dłonią. Była zła na siebie, że popełniła błąd w takiej sytuacji, ale nie dawała tego po sobie poznać. Nie była nawet zawstydzona upadkiem przed Alfą.

Wiedziała, że to nie on.

Następne czyny rywala tylko upewniły ją w tym przekonaniu. Usłyszała, że się zbliża. Numer jeden nie martwił się, że zaprzepaści wygraną w wyścigu. Co więcej – wciąż był pewien, że go wygra, pomimo że pozostali gracze zaraz tu będą. „Prawdziwy Alfa zawsze rywalizuje całym sercem” – pomyślała Mary.

Stanął na kafelku dziewczyny i spojrzał jej prosto w oczy. To spojrzenie było wypełnione pogardą, niechęcią i chorą satysfakcją. Mary nie odwracała wzroku. Nie odzywała się.

– Jak mi przykro… – powiedział bezczelnie przeciwnik i zdjął kapelusz. – Wygląda na to, że tutaj twoja gra się kończy. Game over!

Niespodziewanie podskoczył w miejscu i zrobił obrót, a przy jego awatarze pojawiły się piksele. Mnóstwo kolorowych pikseli, które jakby rozrywały jego postać.

Mary nie wierzyła własnym oczom… Ten podejrzany typek okazał się być dziewczyną. A raczej zamienił się w dziewczynę. Nie wiadomo, kim był naprawdę, ale na pewno nie Alfą. Spojrzała w tył. Numer trzy nadciągał z zadziwiającą prędkością. Cztery, pięć też…

– Ojej… muszę zmykać! – stwierdziła oszustka i szyderczo zaśmiała się Mary w twarz. – Do zobaczenia, Mira35.

Mary nie poznała jej imienia, ale z pewnością zapamięta ją jako „cyfrową oszustkę”.

Ta oszustka właśnie wróciła do gry, a jej awatar nienaturalnie teleportował się z jednego kafelka na drugi, a czasem kilka omijał… Towarzyszące jej piksele zostawiały po sobie kolorową ścieżkę.

Mary czuła, że więcej nie wytrzyma. Jej ręka odmawiała posłuszeństwa i cierpła. Znowu słyszała kroki, tym razem za sobą. „Bez sensu tu tak wisieć…” – zamknęła oczy i zamierzała się wylogować, ale nad jej głową pojawił się duży cień, który wyciągnął rękę w jej stronę.

– Cześć, Mary – powiedział. Dziewczyna po chwili zawahania chwyciła jego dłoń. – Czarny crop-top i legginsy galaxy? Zaszalałaś.

– Cześć Ben. Nie spodziewałam się ciebie tutaj. Dzięki za pomoc.

***

– Hakerka. Jak to możliwe, że jeszcze jej nie złapali? Nie zabawi tak długo… – Ben i Mary wznowili bieg. – Zmienia się w kogo chce i nabija z innych graczy. Przykro mi, że akurat ciebie to spotkało… Wiem, że naprawdę lubisz Alfę.

– Co się stało, to się nie odstanie. Żal mi tej hakerki.

– Może kiedyś uda ci się prawdziwie spełnić swoje marzenie. Wierzę w to.

– Dzięki, Ben – uśmiechnęła się. – Rozgrywka kończy się za minutę.

Chłopak podał przyjaciółce żółtą buteleczkę. Jej zawartość dodawała prędkości i stanowiła możliwość wygranej. Mary zwątpiła, czy powinna ją przyjąć. Nie chciała kończyć tego pokoju sama, zwłaszcza, że to Ben ją uratował. Wtedy chłopak zaśmiał się, a na jego nogach pojawiły się tęczowe buty.

– Nie masz się o co martwić, Mary. Wypij.

– Wysokolotne buty…? Skąd masz tyle bonusów? Eliksir, buty prędkości…

– Wygrałem turniej. Żałuj, że cię ze mną wtedy nie było! To jak?

– Rozumiem, że to wyzwanie?

Ben skinął głową i ruszył do przodu. – Tylko się nie potknij! – rzucił przez ramię.

Muzyka nabrała szybszego tempa. Mary po wypiciu napoju widocznie przyspieszyła. Skakała po kolejnych kafelkach z pasją. Ben co chwila na nią spoglądał, skacząc wysoko i daleko tuż obok niej. Ona była jak błyskawica, a on… jak błyskawiczny astronauta…?

Chmury nabrały delikatnego, pomarańczowego koloru, gdy dwoje nastolatków podbijało pokój wyprzedzając każdego przeciwnika. Został ostatni. A meta już w zasięgu dłoni.

Cyfrowa oszustka dostrzegła zagrożenie. Nie wiedziała, że chytry nastolatek zgłosił jej wybryki do wsparcia Platformy 18. Ponad graczami pojawił się wielki dron, który z łatwością wykrył błędne piksele. Z prędkością światła znalazł się obok hakerki i bez skrupułów usunął ją z gry. A dosłownie – usunął jej możliwości oszukiwania, a następnie strącił z kafelka swoją mechaniczną ręką. Świadkiem tego była Mary i Ben. Dron przestrzegł pozostałych graczy i zniknął pośród chmur.

– Mary, widziałaś to? Ale ją zmiotło z planszy! – krzyknął podekscytowany Ben.

– Karma wraca.

***

Meta wyglądała cudownie. Była duża, widoczna z daleka. Wokół niej było mnóstwo kolorowych serpentyn oraz balonów. W tym samym miejscu znajdowało się złote podium. Pierwsze miejsce zajęli ex aequo Ben i Mary. Po chwili dotarła rudowłosa dziewczyna, a następnie chłopak z numerem trzecim.

Do końca rozgrywki zostało kilka sekund. Mary rozejrzała się wokoło. Niebo było wypełnione takimi kolorami, jakich nie mogła zobaczyć nigdzie indziej. Pod setkami kafelków, które ją tutaj doprowadziły, rozciągał się ocean chmur. Takiego widoku… nigdy nie zapomni. Dlatego kocha wirtualną rzeczywistość.

Spojrzała na swojego towarzysza. Dzięki niemu mogła przejść ten parkour. A to tylko jeden mały, podstawowy pokój na tysiące większych i lepszych. Mimo to, dziewczyna cieszyła się, że tu jest i że jej się udało, a właściwie – że udało się jej i Benowi.

Gdy pozostali dotarli na metę, prowadzący oficjalnie oznajmił, że pora przedstawić zwycięzców. Ponad głowami trzeciego, drugiego i finalnie pierwszego miejsca pojawiły się odpowiednio brązowy, srebrny i złoty puchar. Gracze tryumfalnie prezentowali swoje nagrody, gdy ich nazwy były wygłaszane i zapisywane na tablicy zwycięzców.

– To co… – szepnął Ben – jakie mamy plany na dzisiejszy wieczór, Mary?

***

Skip to content